poniedziałek, 8 sierpnia 2016

♣ Chapter 1.1O

  
     Obudziło ją natarczywe dobijanie się do drzwi od jej pokoju. Jej usta wykrzywiły się w grymasie, a pukanie nadal nie ustawało. Głośno westchnęła, wysilając się po tym na głośne "proszę". Poduszka, którą przed chwilą miała jeszcze pod głową, znalazła swoje miejsce na jej twarzy. Kto śmiał ją budzić? I to jeszcze w niedzielę! Słyszała jak ten "ktoś" pokonuje kolejne kroki po jej pokoju, a zaraz po tym zasłony zostały rozsunięte, a promienie światła wesoło wpadły i oświetliły każdy z czterech kątów pomieszczenia. 
     Odrzuciła poduszkę na bok, a przed sobą ujrzała siadającego na skraju łóżka Damon'a. Przeniosła się natychmiast do pozycji siedzącej i popatrzyła na niego pytająco. On zaś nie śpieszył się z odpowiedzią. Popatrzył na nią, a jego prawy kącik ust powędrował ku górze. Doskonale wiedział, że Madeline uwielbiała ten jego sposób uśmiechania się, ale w życiu by nie powiedziała tego na głos. Wiedział też, że nie jest jej obojętny. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, tych uczuć. Być może przez to, że bycie z nim to nie jest jej własny wybór. Próbowała się bronić na wszystkie sposoby, a jak wiadome najlepszym z nich jest odtrącanie. Dało się jednak zauważyć, że ostatnio zmieniła swoje nastawienie co do jego osoby.  Nie wiedział tylko jednego. Co sprawiło, że przestała go odrzucać tak jak wcześniej? Zaledwie parę dni temu, była jeszcze gotowa skręcić mu kark za najmniejsze dotknięcie, a teraz? Nawet z jej twarzy znikł grymas niezadowolenia i niewyspania. Oprócz tego, nie skacze mu do gardła, że opuszkami palców muska jej dłoń. 
     Chociaż podobała mu się jeszcze bardziej taka jaka jest teraz, to w głębi serca już zdążył tęsknić za złośnicą jaką była w stosunku do jego osoby. Gdzie się podziała jego diablica, w której tak cholernie jest zakochany? Czyżby już miała nigdy więcej nie powrócić? Nie przeszkadzałoby mu to, a jeśli zatęskniłby za jej krzykiem, to ma jeszcze inne metody, aby ją sprowokować. Na dzień dzisiejszy było mu dobrze tak, jak jest teraz. Zwykła sielanka, razem, ale osobno. Ciekawe, ile jeszcze ona potrwa? 
— Powiedź coś do cholery, bo zaczynam się Ciebie bać! — powiedziała patrząc na niego niespokojnie, a on na nią jakby zaklęty i miałby się już nigdy więcej nie poruszyć. 
— Aaaa! — krzyknął rzucając się na nią, a swoją twarz kierując na jej szyję, którą musnął jedynie ustami.
     Mimowolnie z jej ust wydobył się wesoły śmiech. Nie spodziewała się takiej jego reakcji. Była święcie przekonana, że oderwie się od swoich myśli i najzwyczajniej w świecie, powie to co miał do powiedzenia. Bez powodu raczej by tu nie przyszedł, więc albo się coś stało, albo dopiero stanie. 
     On pozostawał nadal pochylony nad nią, spojrzeli sobie w oczy, aby po chwili ponownie wybuchnąć gromkim śmiechem. Nigdy, tak dzisiaj się nie zachowywali. To był ich taki "pierwszy raz", kiedy śmiali się z takiej błahostki jak ta, i to jeszcze tak donośnie. Musiała przyznać, że spodobało jej się to. Zawsze coś innego, niż skakanie sobie do gardeł. Damon opadł obok niej z szerokim uśmiechem na twarzy. Ułożyła się bokiem do niego, a głowę podparła na swojej dłoni. Spojrzała na niego z roześmianą twarzą. 
— Czego mnie tak wcześnie obudziłeś? — zapytała, a on położył się w ten sam sposób co ona, aby się lepiej widzieć. — Musiał być ku temu jakiś powód, prawda? Jeśli bez powodu mnie obudziłeś, to już nie żyjesz. 
— Kochana, ja już nie żyję od ponad wieku, i tylko jakimś cudem jeszcze stąpam po tej ziemi — uśmiechnął się i dał jej "pstryczka" w nos. — A obudziłem Cię, bo pomyślałem, że skoro jest tak piękna pogoda, to wybralibyśmy się gdzieś we dwoje? — spojrzał na nią i czekał na jej reakcję. 
     Wypad tylko we dwoje? Kim jesteś i co zrobiłeś z dawnym Damon'em?, pomyślała. 
— Chcesz zabrać tyłek stąd gdziekolwiek, a nie pomyślałeś, że może nie będziesz miał do czego tu wracać, jeśli zostawimy tych dwoje samych w domu? — miała na myśli Stefan'a i Davinę.
     Damon zaśmiał się i pokręcił głową na boki. Mógł od razu wspomnieć, że rozmawiał już ze Stefan'em i na czas ich nieobecności nie pojawi się w domu. Młodszy Salvatore doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pozostając sam na sam z Daviną, niekoniecznie dobrze mogłoby się to skończyć. Wyjść z domu tak czy inaczej miał zamiar, więc nie robiło mu to żadnej różnicy, a jeszcze bardziej uszczęśliwiało, że nie będzie musiał słuchać skrzeczącej Harvelle. I tak już się jej dość nasłuchał, zrozumiał swój błąd już dawno, przepraszał, ale dziewczynie to nie wystarczało. Wolał ją od teraz po prostu unikać. 
— Dobra, skoro to już jest załatwione, to teraz powiedz mi jeszcze jedną bardzo istotną rzecz — powiedziała widząc jak Damon się podnosi z łóżka, a następnie spojrzał na nią pytająco. — Gdzie Ty chcesz mnie zabrać? Dopóki nie będę wiedziała, to nawet nie licz na to, że wstanę z tego łóżka. 
     Salvatore spojrzał na nią z uśmiechem, kiedy ona przyglądała mu się badawczo z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Widział, że się niecierpliwi z braku odpowiedzi. 
— Nad jezioro Dunham — odpowiedział krótko, a jej kąciki ust powędrowały ku górze. 
     Zupełnie zapomniała, że co roku nad jeziorem Dunham organizowana jest impreza dla pobliskich mieszkańców.  Nie była tam już od kilku lat, ale ucieszyła się, że będzie mogła ponownie zajrzeć w tamte miejsce. Z tego co wiedziała to, to że bracia Salvatore mają tam domek letniskowy, ale chyba jeszcze ani razu tam nie byli, więc nie wiedziała co zastanie będąc na miejscu. 
     Damon już dawno opuścił jej pokój, więc szybko wstała z łóżka, które "jako tako" poprawiła. Następnie zebrała potrzebne rzeczy i poszła do łazienki. Rozebrała się z ubrań służących za piżamę i weszła pod prysznic. Odkręciła kurek z chłodną wodą, aby do końca rozbudzić swoje ciało i zmysły. 
     Owinięta cienkim szlafrokiem wyszła z łazienki. Stanęła przed szafą, na której wisiała karteczka z wyraźnym pismem Damon'a. Lecąca woda spod prysznica musiała zagłuszyć jego kroki, których w ogóle nie słyszała. Spryciarz, pomyślała z szerokim uśmiechem biorąc karteczkę do rąk. 
Spakuj się na trzy dni —D.
     Jej kąciki ust powędrowały jeszcze wyżej niż dotychczas. Będzie miała, aż trzy dni odpoczynku w tak cudownym miejscu jakim było jezioro Dunham. Karteczkę pogniotła w dłoni i wyrzuciła do kosza, a następnie otworzyła na rozcież szafę. Przesuwała wieszaki co jakiś czas ściągając z nich ubrania, które zabierze ze sobą i rzucała je na łóżko. Po chwili się odwróciła i lekko skrzywiła patrząc na stertę bluzek, spodenek jakie wyciągnęła. Jadę na trzy dni, nie na miesiąc, pomyślała. 
     Z dolnej półki w szafie wyciągnęła niewielką walizkę, jednak zanim zaczęła się pakować, postanowiła się w coś ubrać. Z dość sporej sterty wyciągnęła bluzkę z krótkim rękawem i spodenki. Usiadła przy toaletce, po czym rozczesała swoje długie włosy i spięła je w luźny, koński ogon, a gdzieniegdzie przy twarzy wyciągnęła kilka kosmyków. Na twarzy rozprowadziła sprawnie niewielką ilość podkładu, a następnie ją delikatnie przypudrowała. Rzęsy podkreśliła maskarą, a usta przeciągnęła bezbarwnym błyszczykiem.
     Po godzinie była już gotowa do drogi. Wyszła na korytarz, a zaraz obok niej pojawił się Damon, który chwycił rączkę od walizki, którą ona jeszcze przed chwilą trzymała. Spojrzał na zegarek, unosząc przy tym brwi ku górze, a jego wzrok następnie został skierowany na nią.
— Madeline, tuż to rekord! — powiedział zabawnym głosem, humor go dziś nie opuszczał. — Pierwszy raz zebrałaś się w godzinę, ani minuty dłużej, musimy jechać.  
     Pokręciła głową na boki z rozbawieniem, po czym ruszyła za Damon'em, który już schodził po schodach. Wyszła przed dom, gdzie na podjeździe stał samochód oraz Salvatore, który już od kilku chwil siedział na miejscu kierowcy. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i wsiadła do samochodu, ruszyli w drogę.
     Rozpuściła swoje włosy z upięcia pozwalając im falować na wietrze, który wpadał przez otwarte okna. Spojrzała na Damon'a, który był skupiony na drodze. 
— Chyba to był zły pomysł zostawiając Davinę i Stefan'a samych — powiedziała po dłuższym czasie milczenia. — Przez te trzy dni zdążą się spokojnie pozabijać. 
— Wiem — odpowiedział krótko. — Przynajmniej tyle spokoju będzie, aż miło mi to tym pomyśleć — westchnął z błogim uśmiechem. 
     Madeline spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami. Nie rozumiała, dlaczego się tym bardzo nie przejął. W końcu to jego brat toczy "wojnę" z Daviną, do tego jest silniejsza, bo żywi się krwią ludzką, a Stefan znowu przerzucił się na zwierzęcą. Nie miałby z nią szans, przynajmniej tak jej się wydawało.
— Przez trzy dni nic sobie nie zrobią, bo będą daleko od siebie — powiedział, aby ją trochę uspokoić. — Nie pytaj mnie o więcej, bo tylko tyle mi wiadomo — dodał. 
     Jej brwi ponownie się zacisnęły, miała już coś powiedzieć, ale zauważyła tylko kiwający się palec Damon'a przed jej nosem. Nieco zdenerwowana poruszyła się niespokojnie na siedzeniu i przyglądała się krajobrazom za oknem. Po jakimś czasie zaczynało jej się coraz to bardziej nudzić. Wyciągnęła ze schowka swój telefon, nie miała żadnych wiadomości od Caroline czy też Bonnie. Widocznie dzisiaj jej nie potrzebowały, ani nic złego czy też ciekawego się nie działo.
     W milczeniu dojechali w końcu na miejsce. Dom mimo tego, że od wielu lat stał nieużywany wyglądał naprawdę dobrze. Niewiele brakowało mu do tych nowo postawionych, które mijali po drodze. Damon zatrzymał się, a ona od razu wysiadła z samochodu, aby rozprostować nogi. Rozejrzała się dookoła z lekkim uśmiechem. Wkoło dom był porośnięty lasem, panowała tu cisza i spokój. Po jej ciele przeszły przyjemne ciarki, kiedy z uwagą wsłuchała się w szum wody z pobliskiej rzeki oraz śpiew ptaków, czy też szelest liści od delikatnego muskania wiatru. Dawno tak dobrze się nie czuła. 
     Spojrzała w stronę Salvatore'a, który wyciągał ich walizki z bagażnika. Podeszła do niego, po czym wzięła jedną z walizek i ruszyła w stronę tarasu. Za pewne musiała zostać tu zaproszona przez kruczowłosego, więc do domu nie mogła wejść przed nim. Po chwili podszedł z zadziornym uśmiechem. Otworzył drzwi do domku i wszedł, a ona zbliżyła się do progu, spojrzał na nią. 
— A pani już podziękujemy — powiedział śmiejąc się cicho, ale widząc jej wzrok postanowił nie psuć sobie i jej reszty dnia, ani całego wyjazdu — Wejdź, proszę, panienko Pierce.
— Och, dziękuję Panie-wcale-nie-jestem-teraz-zabawny — mruknęła pod nosem przekraczając próg z walizką, a on obserwował jej poczynania z rozbawieniem. 
— Czyli mamy nową ksywkę dla Damon'a — usłyszała znajomy głos, a następnie chichot kilku osób.
     Spojrzała w stronę salonu, z którego dobiegał głos Caroline. Uśmiechnęła się szeroko widząc wszystkich w jednym miejscu. Bonnie z Enzo siedzieli przytuleni na sofie, a Stefan i Davina osobno na fotelach. Cud, że nawet z takiej odległości, w jakiej obecnie się znajdują - jeszcze żyją. Wyszło na to, że planowali wszystko bez niej. Jednak nie miała im tego za złe, była to miła niespodzianka. 
     Madeline siedziała na skraju wielkiego łóżka, które niestety musiała dzielić z Damon'em. Domek nie posiadał, aż tylu pokoi, aby każdy mógł spać osobno. Bonnie dzieliła jedną sypialnię z Lorenzo, Davina i Caroline drugą, a Stefan zgłosił się na ochotnika, aby spać w salonie na kanapie. Brązowowłosa nie czuła się z tym dobrze, ale skoro sam tak zdecydował to nie zamierzała się z nim kłócić. Jasne było to, że i tak by z nim nie wygrała. Otworzyła szafę na rozcież i zaczęła układać w niej ubrania przez siebie zabrane, a następnie rozpakowała także Damon'a, który w chwili obecnej uraczył pozostałych bourbonem na dole.
     Delikatnie się uśmiechnęła, kiedy odłożyła ostatnią jego bluzkę na półce. Sama po sobie zauważyła, że z dnia na dzień znikło jej wrogie nastawienie do Salvatore'a. Co jednak nie znaczy, że chciałaby zostać jego żoną. Nadal tego nie chce, będzie z tym zwlekała jak najdłużej. Może i zaczynało się między nimi lepiej układać, owszem cieszyła się z tego powodu. Lepiej żyć w zgodzie niż w ciągłym gniewie, żalu. 
     Jej przemyślenia zostały przerwane przez pukanie do drzwi, więc spojrzała w ich stronę.
— Zbliża się wieczór, czas się zbierać, Eline — powiedziała Caroline, w dodatku pierwszy raz skróciła jej imię, co ją zaskoczyło. — W ogóle to nie mam pojęcia co na siebie włożyć, i mówię to ja, Caroline Forbes!
— Jestem w szoku! — odparła Madeline udając zdziwioną. — Tyle lat Cię znam i pierwszy raz słyszę od Ciebie takie słowa! Coś jest nie tak z Tobą, czyżbyś była zakochana?
— Jaka zakochana, błagam — wypierała krzywiąc się przy tym. — Zacznij się zbierać, zejdź i napij się czegoś, bo bez alkoholu we krwi... bredzisz głupoty — pokręciła głową na boki i wyszła.
     Brązowooka parsknęła cichym śmiechem odprowadzając wzrokiem sylwetkę przyjaciółki. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę osiemnastą. Rzeczywiście powinna już zacząć się zbierać. Z szafy wyjęła czystą bieliznę, a chwilę później zamknęła się w łazience. Rozebrała się do naga i weszła do kabiny prysznicowej. Odkręciła kurek z ciepłą wodą i dokładnie zmoczyła swoje ciało. Chwyciła za swój ulubiony żel pod prysznic i dokładnie wmasowała go w ciało, ciesząc się przy tym jego zapachem. 
     Wyszła owinięta czarnym puchowym ręcznikiem i usiadła przy toaletce. Dokładnie wytarła o drugi ręcznik swoje długie mokre włosy, aby zaraz po tym zacząć je suszyć. Następnie po swojej twarzy sprawnie rozprowadziła podkład, oczy podkreśliła brązowym cieniem, a rzęsy porządnie wyczesała maskarą. Usta przeciągnęła truskawkowym błyszczykiem. Włosy wyprostowała i pozostawiła rozpuszczone. Spojrzała w kierunku szafy, na której wisiało przygotowane przez nią ubranie. Delikatnie się uśmiechnęła, po czym chwyciła za koronkową bluzkę na ramiączkach i włożyła ją na siebie. Po chwili miała już na sobie czarne jeansy z wysokim stanem i buty z niewysokim, grubym obcasem. 
     Stojąc przed lustrem uśmiechnęła się sama do siebie. Mierzyła się wzrokiem od góry do dołu sprawdzając czy wszystko do siebie pasuje. Przytaknęła sama sobie i odwróciła się wpadając na Damon'a. 
     Ten tylko przytrzymał ją w swoich ramionach, jakby się bał, że upadnie. Zagryzł nieświadomie swoją dolną wargę podczas, gdy przypatrywał się dziewczynie. Uwielbiał kiedy zakładała koronkowe bluzki. Dzięki temu mógł zobaczyć jej płaski, delikatnie umięśniony brzuch, i idealne, krągłe piersi kryjące się za stanikiem. Niby tak niewiele, ale cieszyło to jego oczy, z resztą każdego faceta. 
— Jesteś już gotowa? — zapytał, a ona skinęła głową, nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. — Wszyscy czekają na dole — puścił ją ze swoich objęć, a ona go wyminęła i wyszła z pokoju. 
     Cała ich grupka przechadzała się powoli na drugim brzegu jeziora. Obserwowali z uśmiechem dobrze bawiących się ludzi. Większość była przy scenie, tańcząc do muzyki granej przez miejscowy zespół. Inni stali w kolejkach do beczek z piwem, jeszcze inni w grupkach ze sobą rozmawiali, a między nimi biegały ganiające się dzieci z balonami. Na drzewach były licznie porozwieszane białe, pomarańczowe światełka, które dodawały tylko klimatu temu miejscu. Zabawa już trwała w najlepsze. 
     Madeline została razem z przyjaciółkami, podczas gdy mężczyźni postanowili stanąć w kolejce po piwo. 
— Gdzie się podziała Davina? — zapytała po chwili Caroline rozglądając się wkoło siebie. 
— Jeszcze przed chwilą tu była — odpowiedziała brązowowłosa ze zmarszczonymi brwiami. 
     Była wściekła na Davinę, jak i zaniepokojona jej nagłym zniknięciem. Podejrzewała, że poszła w głąb lasu, aby "coś" sobie upolować albo odetchnąć. Odkąd została wampirem to jeszcze nie przebywała w takim miejscu, gdzie roi się od tylu ludzi naraz. Dla niej to były torebki z krwią, a nie umiała nad swoim pragnieniem dokładnie panować. 
W tym samym czasie, las nieopodal jeziora Dunham
— Do cholery jasnej, Sam! Daleko jeszcze? — zapytał Dean, który był ewidentnie wkurzony na brata.
     Idą już ponad półgodziny przez ciemny las, aby dotrzeć na imprezę nad jeziorem Dunham. Jakby nie mogli przyjechać tu Impalą. Jednakże Sam się uparł, że skoro mają zamiar pić to lepiej pójść pieszo. Zauważył jak jego brat pokiwał przecząco głową. Słychać było rozchodzącą się po lesie muzykę, śmiech i rozmowy ludzi. W końcu zaraz będą na miejscu. Oby tylko opłacało się przejść tyle drogi. 
     Po chwili młodszy Winchester zatrzymał się gwałtownie, przez co Dean, który tego nie zauważył, wszedł w jego plecy. Głośno westchnął wywracając teatralnie oczyma, a dłonie ulokował na swoich biodrach. Już miał wybuchnąć, ale jego brat go przedwcześnie uciszył przez podniesienie ręki. 
— Słyszysz to? — szepnął, na co zielonooki spojrzał na niego pytająco. — Ktoś tu jest i albo źle się czuje albo czymś się delektuje — wyszeptał opisując to co teraz dokładnie słyszy. 
— Sam, jeśli przeszkodzimy komuś w tej rozkoszy, która zwie się se... — nie dokończył, bo jego braciszek poszedł już w tamtą stronę. — Boże, weź mnie trzymaj za ręce albo coś mu dzisiaj zrobię.
     Ruszył za Sam'em, który szedł w stronę tych odgłosów. Nie wiedział czego może się tam spodziewać. Spojrzał na dłoń brata, która powędrowała do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnął z niej pistolet, on uczynił to samo. Do jego uszu dobiegło ciężkie wzdychanie i... szloch? Tak, to na pewno było to. Błagam, niech to nie będzie to co myślę, pomyślał. Sam przystanął, zapadła głucha, nieprzyjemna cisza. 
— Davina, co Ty tu robisz sama i to jeszcze w lesie? — przykucnął przy blondynce, która siedziała przy drzewie. — Pozostali wiedzą, że tu jesteś? — pytał, a ona pokręciła głową na boki. 
— Nie wiedzą, odeszłam od nich na chwilę — powiedziała wstając. — Zaraz do nich wrócę, pewnie odchodzą od zmysłów — dodała, a Sam pokiwał głową chowając pistolet w tylną kieszeń.
     Nie chciał być nachalny i wypytywać o to, co tu robiła. Nie był przy niej przez okres żałoby po matce, więc nawet nie wie, czy się zdołała pozbierać po stracie. Podejrzewał, że może napadła ją właśnie teraz ta chwila słabości, że przypomniała sobie o Ellen. Wracajmy, usłyszał.
     Spojrzał na Davinę, która przed chwilą powiedziała to jedno słowo. Przytaknął głową i ruszył zaraz za nimi. Słychać było, że zabawa już trwała w najlepsze. Chwilę po tym byli już na miejscu. Blondynka tym razem im zniknęła z oczu. Spojrzeli na siebie i pokręcili głowami na boki. Nie patrząc już na nic i nikogo ruszyli w stronę beczek z piwem, za tą długą drogę, którą pokonali - należy im się.
     Usiedli na ławkach z plastikowymi kubkami wypełnionymi piwem i bacznie obserwowali bawiących się ludzi. Dean z nikłym uśmiechem podążał wzrokiem za ładnymi dziewczynami, a Sam szukał wzrokiem Caroline. Był szczęśliwy mając ją przy sobie. Cieszył się, że tu przyjechał, że ją poznał. Wprowadzała do ich znajomości tyle energii, radości. Teraz był pewien jednego. Chciałby z nią stworzyć coś więcej. 
— Idę poszukać Caroline — powiedział do brata, który tylko skinął głową. 
     Przynajmniej Sammy'emu się poszczęściło, pomyślał z lekkim uśmiechem. Ponownie zaczął wodzić wzrokiem po ludziach, aż w końcu ujrzał ją. Wyglądała tak... pięknie, kusząco. Niespokojnie poruszył się na ławce, jak ona na niego działała! Przyciągała go do siebie niczym magnez. Bez niej czuł się jak kwiat, którego dawno nikt nie podlewał i tak tylko sobie żył, bo żył. Jednak, gdy ona była w pobliżu... czuł, że odradza się na nowo. Codziennie myśli o tym, co by było gdyby nie wyjechał. Czy dalej byłoby im dane być razem? Niestety nie ma takiej osoby, która by mu na to wszystko odpowiedziała. A teraz? Czy zdobędzie ją z powrotem? Szanse były na to marne i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. 
     Dean nadal nie spuszczał wzroku z Madeline. Jego kąciki ust uniosły się mimowolnie ku górze, gdy ona robiła to samo podczas rozmowy z Daviną i Bonnie. Po chwili Harvelle odwróciła się w jego stronę i gestem na niego wskazała. Oczy Pierce od razu powędrowały na niego z lekkim uśmiechem. Odwrócił wzrok, aby nie wyszło na to, że cały czas się w nią wpatrywał. Kątem oka jedynie zauważył, że podąża w jego stronę. 
— Cześć, nie spodziewałam się, że tu przyjedziecie — uśmiechnęła się, po czym usiadła na ławce naprzeciwko niego. — Davina mówiła, że zatrzymacie się tu na parę dni z Sam'em — zerknęła w jego zielone oczy.
     Dean odstawił od ust kubek z piwem. Pokiwał głową. 
— Tylko na dwa dni — odpowiedział przypatrując się jej. — Jesteś tu sama? Gdzie się podział Damon? 
— Musiał na chwilę pójść do domu po drugiej stronie jeziora — odpowiedziała. — Stało się coś? Nie wyglądasz za dobrze — przyjrzała się mu. 
     Zmarszczył brwi i pokiwał przecząco głową. 
— Wszystko w porządku — odpowiedział. — Sammy chce wyjechać do naszego znajomego na jakiś czas, pewnie dlatego poszedł szukać Caroline — uśmiechnął się. — Myślę, że się zakochał.
     Madeline uśmiechnęła się szeroko. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Widać, że Sam nie jest obojętny Caroline. Cieszyła się ze szczęścia swojej przyjaciółki. 
— Zastanawiam się, czy nie wyjechać razem z nim — dodał po chwili. — Tyle, że ja już nie wrócę...


• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • 
Cześć, witajcie! Dzisiejszy rozdział nie ma w sobie nic ciekawego, ale ważne było dla mnie ostatnie zdanie Dean'a: "Tyle, że ja już nie wrócę". Dlatego też zakończyłam na tym rozdział. Powoli zbliżamy się do końca pierwszego "sezonu".  Dla mnie to cud, że w ogóle dotrwałam do dziesiątego rozdziału! I to dzięki Wam!
Wczoraj, totalnie z nudów stworzyłam samodzielnie zwiastuny swojego opowiadania. Co o nich myślicie? 
ZWIASTUNY 




17 komentarzy:

  1. Jejku, jaki piękny rozdział *.* Dean, walcz o Madeline, ty ćwoku jeden! Sam jest od ciebie mądrzejszy. Co do Damona, niech sobie wsadzi w tyłek werbenę (xD) Gdzie jest Stefan, który jeździ przez salon mopem? Ja się pytam. Tak, mój komentarz będzie trochę śmieszkowaty :)
    Życze dużo weny i czasu na pisanie :)
    All the love xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! <3
      Hahaha! No rozśmieszyłaś mnie z tą werbeną i Damon'em! :D
      Stefan z mopem zaginął w akcji - wyplątał się z zadania :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Bardzo fajny zwiastun :D Rozdział w sumie też,coraz bardziej mi się podoba relacja Maddie z Damonem i jednocześnie nie podoba nieszczęście Dean'a. Tylko co mają oznaczać te jego słowa? :O Ech,fajnie się tak urywa jak się pisze,ale jak czyta to już nie jest to takie fajne xD
    Wszystko super,ale gdzie jest Stefan na szmacie? :c Czekałam cały rozdział ;_; Ile ja bym dała,żeby to zobaczyć xD
    Pozdrawiam i życzę więc dużo weny na dalsze części! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*
      Mi też się podoba ich relacja, może przytrzymam ją trochę dłużej, a nieszczęście Dean'a łamie mi serce!
      Może kiedyś pojawi się ten Stefan z mopem! :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ooo nowy rozdział, no cześć. <3
    Sam, jeśli przeszkodzimy komuś w tej rozkoszy, która zwie się se... — nie dokończył, bo jego braciszek poszedł już w tamtą stronę. — Boże, weź mnie trzymaj za ręce albo coś mu dzisiaj zrobię. - chyba najlepszy tekst :D chciało mi się śmiać kiedy to czytałam :D
    Widać, że Madeleine i Dean są dla siebie stworzeni. <3 ale widać, że teraz trochę się ułożyła jej relacja z Damonem - może to i dobrze, sama nie wiem. Nadal jestem za Deanem, chociaż nie oglądam Supernaturalsów. :D
    Dean chce wyjechać? Nie zawalczy jednak o Madeleine? :( No zobaczymy jednak co dalej. :D
    Oo widzę zwiastun :D sama też u siebie zrobiłam, jak chcesz to wpadaj :D Obejrzałam Twój i jest całkiem niezły. : > Pozmieniałabym trochę, ale to jest Twój zwiastun. :D
    Pozdrawiam. ^^
    iamelenagilbert.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! <3
      Oczywiście, mnie też ten tekst rozśmieszył! Sama się dziwiłam, co ja wymyślam! Zaraz zajrzę i go obejrzę! :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Hah widzisz i bardzo dobrze że tak wymyśliłaś! :D
      Czekam na więcej Eunice! <3

      Usuń
  4. Rozdział jest bombowy, ale wiesz czego mi zabrakło? Stefana z mopem i Daviny ze ścierką xD Coraz bardziej podoba mi się relacja Madeline i Damona. Nwm czy to źle czy dobrze, bo całym sercem kocham Dean'a. To chyba zdrada :c Co on ma na myśli, że już nie wróci? Jeżeli dobrze myślę to ten chłoptaś ma poważny problem. Zgadzam się z Clairy Blue. On musi walczyć, bo jak sobie wyjedzie to przysięgam, że cię znajdę i tak właściwie to nie wiem co dalej bo tego nie przemyślałam :D Ja myślałam, że oni zobaczą jak Davina poluje, ale było blisko. Caroline myślisz, że ktoś ci uwierzy? :") "Jaka zakochana, błagam" śmieszyło mnie to :D A zwiastun wyszedł ci naprawdę bardzo dobrze. To twój pierwszy czy już robiłaś kiedyś? Jeśli pierwszy to masz naprawdę ogromny talent :)
    Życzę dużo weny! :*
    Pozdrawiam,
    Rayna
    xoxo

    PS. Przepraszam, trochę chaotycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*
      I bardzo przepraszam za niedoczekanie się Stefan'a i Daviny w scenie sprzątania, ale się wymigali od tego c:
      To samo pomyślałam, jak pisałam te słowa Caroline "jaka zakochana, błagam" :)
      Zwiastun robiłam pierwszy raz, kiedyś coś próbowałam, ale ze samych zdjęć. Trochę udało mi się rozwinąć swoje marne umiejętności! Dziękuję za miłe słowa!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Cześć :D . Dobry powrót do domu to taki, kiedy ktoś wstawił nowy rozdział, a dzisiaj mam zaszczyt czytać Twoje cuda. No moje serce się cieszy, na polepszone stosunki Damona i Madeline! Nie kibicuje im jako parze, ale chociaż przyjaciółmi mogliby zostać :D. No i sprawa z domkiem nad jeziorem - fajny pomysł. Dean rusz tyłek i zacznij walczyć! A nie sie tylko przyglądasz, i chcesz uciekać? co za .... A i mam nadzieję, że Davina odpuści Stefanowi. Miał ciężki okres, zasługuje na wyrozumiałość. No i czekam na wiecej, jakiś niedosyt mam! :D
    Zwiastuny mega :) Nie za długie, nie za krótkie :).
    Życzę weny, weny i jeszcze raz weny!
    Pozdrawiam i ściskam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*
      Davina może za niedługo odpuści Stefan'owi! :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ja jestem za Damonem i Melanie ale czemu Den już nie wróci co się stało gdzie wyjadą tylko żeby Den się w nic nie wpakował może lepiej niech nie mówi Melanie gdzie jadą czy to chodzi o Sama dlatego gdzieś jadą martwię się o braci pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Madeline, Dean :)
      Nie masz się czym martwić!
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  7. Jestem za Damonem i Melanie <3 Oni są cudowni razem, a D taki tajemniczy <3 Rozdział serio strasznie mi się podoba, jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Madeline :)
      Dziękuję za miłe słowa!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Maprozbę dałabyś radę napisać rozdzał 12 na 27 sierpnia mam wtedy imieniny pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na 27 sierpnia to może się pojawi prolog drugiego sezonu ;)

      Usuń