wtorek, 27 grudnia 2016

♣ Chapter 2.6

Znalezione obrazy dla zapytania elena gilbert 500x200Znalezione obrazy dla zapytania damon salvatore 500x200
     Całą noc nie mogła zmrużyć oka, nawet na chwilę. Była podekscytowana, szczęśliwa, a za razem niesamowicie przerażona, tym co się dzisiaj może zdarzyć, choć tego nie odczuwała. Być może to jest ten dzień, w którym na nowo stanie się zwykłym, kruchym człowiekiem. Była pewna, że to jest to czego chce. Nie potrzebowała nieśmiertelności, tej ogromnej siły jaką jeszcze władała. Chciała normalnego życia, założenia rodziny, posiadania dzieci, doczekania się późnej starości z miłością swojego życia, a potem najzwyczajniej w świecie oddać swój ostatni, ale upragniony i spełniony oddech.
     Po kąpieli, owinięta ręcznikiem usiadła przy toaletce. Chciała wyglądać dobrze, chociaż niektórym mogłoby się to wydawać dziwne. Dziewczyna, ale nie taka zwykła, bo o wampirzej naturze, chce wyglądać dobrze, podczas dokonania ostatniego w swojej nieśmiertelnej karierze mordu na swoim narzeczonym, który okazał się być mordercą jej rodziny i tak jakby jej samej. Trochę skomplikowane, ale prawdziwe. Powinna być teraz przerażona, z myślami, czy na pewno wszystko pójdzie po jej myśli. Tymczasem ona była niesamowicie opanowana i szczęśliwa? Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i pokręciła głową na boki, myśląc: "jestem normalna, czy właśnie z tego wszystkiego postradałam zmysły?"
     Ubrana w jasne jeansy, brzoskwiniową bluzkę obitą w koronkę, w delikatnym makijażu i wyprostowanymi włosami wyszła ze swojego pokoju i zeszła na dół do salonu. Stefan z Daviną przyjrzeli się jej od góry do dołu. Spojrzała na nich z politowaniem, gdyż niepełna grupa ochronna była już w gotowości. Brakowało jeszcze tylko Caroline i Sam'a, którzy po paru sekundach zostali wywołani jak wilki z lasu. Nowo przybyli patrzyli na nią z nadzieją, że nie dopuściła się jeszcze do największej zbrodni na rodzie Salvatore'ów. Zwykle to Damon czynił te "zaszczyty". 
— Eline, dobrze się czujesz? — zapytała niepewnie Caroline, która widziała, że coś jest nie tak. 
     Madeline nie było śpieszno odpowiadać. Delikatnie się uśmiechnęła i odwróciła w stronę Panny Forbes, która patrzyła na nią tak jakby miała ją szczegółowo zdiagnozować, bo mały błąd zaważyłby na całym jej życiu. Pokiwała głową twierdząco, że dobrze się czuje. Blondynka i tak nigdy jej nie uwierzy, nie w tym przypadku. Drzwi ponownie wydały z siebie te okropne skrzypnięcie, a do środka wparowała zdyszana Bonnie Bennett. No tak, zupełnie by zapomniała, że jest ona czarownicą. 
— Nagle wszyscy przybyliście mnie powstrzymywać? — zapytała nieco zdenerwowana. 
     Panna Bennett tylko się zaśmiała i zrobiła jeden krok w stronę najlepszej przyjaciółki.
— Ja akurat przyszłam Cię wspierać, dobrze wiesz, co myślę o Damon'ie — uśmiechnęła się. — W razie przeszkód niektórych osób, dodam Ci otuchy swoją magią — powiedziała donośniejszym tonem. 
     Co prawda, to prawda. Niektóre osoby mogą się temu sprzeciwiać, na przykład Stefan. Zawsze wybierał brata, gdy mu groziła rychła śmierć. Tym razem może być tak samo. Dopiero teraz poczuła się z tym nie najlepiej, mimo iż wczoraj miała poważną rozmowę z młodszym Salvatore'm i dała mu do zrozumienia, że Damon może nie wyjść z tego cało. A wręcz na pewno z tego nie wyjdzie. 
     Teraz pozostało im tylko czekać na Damon'a, który rzekomo dzisiaj ma się pojawić w pensjonacie. Chyba, że Stefan zdążył go uprzedzić. Byłby do tego zdolny, nawet trochę podejrzliwie się zachowywał. W duchu modliła się o to, aby jednak nic takiego nie miało miejsca. Inaczej Dean zastanie ją nadal jako wampira, i mimo niechęci wbije jej drewniany kołek w serce albo co gorsza odetnie jej głowę. 
     Na samą myśl o tym niespokojnie się poruszyła. Nie chciała sobie wyobrażać tego chwilowego uczucia. Chyba kołek w serce to "najlepsza" i "najdelikatniejsza" z metod poskromienia wampira. 
— Madeline, czy zabicie go jest naprawdę konieczne? — odezwał się niespokojnym głosem Stefan, a ta odwróciła się w jego stronę. — Kilka łyków jego krwi nie wystarczy? 
     Nie wiedziała co mu na to odpowiedzieć. Nikt jej o tym nic nie mówił, a ona nawet nie pomyślała, czy istniałaby jakaś szansa na uzdrowienie się z wampiryzmu bez ofiar. Spojrzała na Caroline pytającym wzrokiem. To ona i Sammy zdobywali na ten temat informacje.
— Przykro mi, Stefan, ale kilka łyków krwi nic by nie załatwiło. Musi wypić całą jego krew, inaczej wszystko pójdzie na marne, a nawet mogą pojawić się skutki uboczne — odpowiedziała blondynka.
     Młodszy Salvatore zmarszczył brwi. On jeszcze widział szanse na to, że jego brat ujdzie bez szwanku. 
— Skutki uboczne, na przykład jakie? 
— No nie wiem, przykładowo... Miała by chrapkę na krew, ale już nie ludzką, tylko wampirzą. Nie byłaby sobą, przy pierwszej lepszej okazji by Cię wyczyściła z całej krwi. W najgorszym wypadku groziłaby jej nawet śmierć — odpowiedziała Caroline. — Nie da się wszystkiego przewidzieć, niestety.
     Stefan nikle pokiwał głową na boki. Zwyczajnie rezygnując. Kochał Madeline, ale również i swojego brata, który był jaki był, ale nadal pozostawał jego jedyną rodziną. Jednak jeśli to wszystko byłoby prawdą, to Pierce mu nie popuści i tak czy inaczej go zabije. On nie zamierzał na to patrzeć, więc w wampirzym tempie ulotnił się z towarzystwa, a zaraz za nim Davina, która doskonale wiedziała o co chodzi. Z resztą, to jak pozostali, więc woleli, aby nie był tego świadkiem. 
— Wiadomo kiedy Damon wróci do domu? — zapytała Caroline. 
     Pozostali pokiwali głową przecząco, ale czuli, że lada moment rozpęta się w tym domu morderczy teatrzyk. Byli na to przygotowani i twardo stali za Madeline. 

Znalezione obrazy dla zapytania lily collins gif sad     Chevrolet Camaro mknął ulicami dość sporą prędkością. Byli już nieopodal Mystic Falls. Rosie Mountgomery siedziała na przednim siedzeniu, a jej mina nie była za ciekawa. Była smutna, zmartwiona, co  też zauważył Damon. Nie ukrywał zdziwienia, jeszcze kilka godzin temu była najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyż kruczowłosy wampir pozwolił się jej uwieść. 
Przeżyli ciekawy i pełen uniesień czas. A starał się być wierny Madeline... Słowa nie dotrzymał, wdzięki Rosie były o wiele silniejsze niż jego własny rozum. Z resztą, każdy facet uległ by takiej osobie, jak panna Mountgomery. Potrafiła zawrócić każdemu w głowie. 
     Spojrzał na nią z nikłym politowaniem. Powinna się cieszyć, że zdobyła cząstkę jego serca. A ona w tym czasie dąsała się przez całą drogę. Cicho westchnął i odwrócił wzrok przed siebie.
— Mam dziwne uczucie, Damon... — powiedziała ledwo słyszalnym głosem, ale całe szczęście był wampirem, gdyż zwykły człowiek nie usłyszał by nic. — Mam dziwne przeczucie, że nie powinniśmy wracać do Mystic Falls, coś się dzisiaj nie dobrego wydarzy — dodała i przeniosła wzrok na niego.
— Co niby miałoby się zdarzyć? — zapytał zdziwiony. — Archibald ma jeszcze jakieś inne problemy? Nakazał nam wracać, wszystkim przekazał, że jest w Nowym Jorku i na nich czeka, nikt już nie powinien tutaj nam przeszkodzić. Chyba, że Ty coś jeszcze nabroiłaś, a nic o tym nie wiem... 
— Tu wcale nie chodzi o Archibalda! — zdenerwowała się. — Chodzi mi o Ciebie! 
     Zmarszczył brwi i zatrzymał się na poboczu, po czym odwrócił się w jej stronę.
— Nabroiłem coś? Ktoś się o nas dowiedział? — pytał, a ona kręciła przecząco głową. — Więc o co chodzi? To co się działo w Nowym Jorku, zostaje tam. Nikt się o niczym nie dowie, a my zawsze znajdziemy odpowiedni moment, aby sobie przypomnieć co nas tam łączyło — uśmiechnął się i przejechał wierzchem dłoni po jej policzku. — A teraz przestań się dąsać, bo nie masz do tego powodu. 
     Wtem rozległ się dźwięk telefonu, który natychmiast odebrał Damon. 
— Co jest bracie? — zapytał. — Już jestem w Mystic Falls, za pięć minut będę już w domu — wsłuchał się w słowa brata, który mówił do niego jak najęty. — Niby dlaczego chce mnie zabić? 

✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽ ✽
Witajcie, dzisiejszy rozdział jest baaaaaaaaardzo krótki, bo mam bardzo mało czasu, a mija miesiąc odkąd nic nie wstawiałam. Niby święta, więcej czasu, ale to nie prawda. Ja go nie mam praktycznie w ogóle, co jest dla mnie bardzo zaskakujące, bo nigdy nie miałam tak zabieganych świąt. Po Nowym Roku wstawię coś znacznie dłuższego, niż wcześniejsze!
Mimo, że już po Świętach to chciałabym Wam złożyć życzenia, niestety spóźnione, ale ważne, że w ogóle są :) Tak więc, życzę wam... szczęścia, zdrowia, radości, spełnienia marzeń, jeśli ktoś prowadzi blogi z opowiadaniami to życzę morza weny, świetnych pomysłów i ogólnie wszystkiego co najlepsze i czego sami bardzo sobie życzycie! Oczywiście jeszcze Sylwestra do samego rana i szczęśliwego Nowego Roku, aby wszystko układało się po Waszej myśli! ♥

6 komentarzy:

  1. Stefan, ty idiotyczny zdrajco! I wszystko zespsułeś!
    Rozdział świetny, kochana. Cieszę się niezmiernie, że Damon niedługo zakończy swój marny żywot.
    Ale Sfefan wszystko zepsuł.
    Mino wszystko, czekam na następny rozdział :)
    All the love xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Stefan zawsze będzie stał za bratem :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Stefan zawsze będzie za bratem! <3
    Rozdział świetny czekam na next!
    Tym razem druga :D
    I nawzajem życzę ci też dużo weny oraz wszystkiego dobrego na Nowy Rok :D :*
    U mnie jest to samo niby święta i wg.. to i tak nie mam czasu na nic :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Tak to już jest, jeśli chodzi o rodzeństwo :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Oby tylko Damon w odwecie nie zmienił Dena w wampira Stefan poco uprzedzałeś teraz będą komplikację pozdrawiam i wzajemnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      W zasadzie, wszystko może się zdarzyć!
      Pozdrawiam!

      Usuń